+48 508 193 247
To jest chyba najgorsze uczucie. Tak bardzo chcesz coś zrobić, masz w głowie dokładny obraz  – jak ma wyglądać zdjęcie i ….. nagle, przysłowiowa dupa zalęga się w zwojach mózgowych. Jakkolwiek by się nie poprzesuwało tych wszystkich strasznych strzałeczek, ile razy by się balans bieli zmieniało, niezależnie ile by się warstw, masek i innych dziadostw foptoszopowych wykorzystało – nic nie wychodzi. Nie mam bladego pojęcia co się roi w głowach innych fotografów, ale mi się zdarza, że nad jednym zdjęciem siedzę czasem 2-3 dni. Dłubię, maluję, mocuję się z twórczą niemocą i beczeć mi się chce bo „przeeeeecież ja nic nie uuuuumieeeem [chlip], nic mi nie wychodzi [chlip, smark], wszystko to beeeeznadzieeejaaa [chlip, smark, chrząk]„. I wtedy przychodzi moja mądrzejsza i twardo stąpająca po ziemi połowa naszego fotograficznego związku, tzw. Mąż, przytula i szepcze cichutko: „Oj żona, żona…. ucho ci obetnę, chcesz?”
Dziś, nic odkrywczego….przynajmniej dla fotografów i kamerzystów 🙂 Praktycznie na każdym weselu spotykamy się ciągle z tym samym problemem. Mianowicie, notoryczne gaszenie świateł na sali….bo romantycznie, bo przytulnie, bo oszczędzać trzeba w dzisiejszych czasach. No cholera, nie i jeszcze raz NIE!!!! Nie ma fotografii bez światła i to jest prawda absolutna. Owszem, można kombinować i gdy fotograf ma artystyczną zajawkę to przy braku świateł wyczaruje kilka pięknie ruszonych, klimatycznych zdjęć, ale czy na prawdę chcecie na każdym zdjęciu wyglądać jak przenikające się zjawy? Było by cudnie, gdyby obiektywy widziały tak jak oko ludzkie (wtedy też  nie byłoby tego wpisu). Niestety tak nie jest. To co my uważamy za piękny, romantyczny półmrok, dla aparatów i kamer to jest po prostu czarna du…a 😀 Kiedyś usłyszałam, że jeden z ślubnych fotografów zastrzega sobie w umowie z Parą Młodą, iż sala weselna ma być dobrze oświetlona – mądry facet, trzeba brać z niego przykład 😀
No zdarza się parę razy w roku, że pytają dlaczego zajęłam się właśnie tym. Cóż, odpowiedź nie będzie z gatunku lukrowo-romantycznych: …bo chciałam ludziom dawać radość zamykając ich piękne chwile w zdjęciach, które będą po latach przy ciepłym kakao i rozpalonym kominku oglądać ze wzruszeniem… Co to, to nie 🙂 Odpowiedź jest prostsza: z  zazdrości….jupijajej 😛 Całą szkołę podstawową i ogólniak przełaziłam do jednej klasy z taką chudą blondyną (tak Tyśka to o Tobie), która ma jeszcze chudszą, starszą siostrę (tak Zylwa to o Tobie) i one dwie ciśnienie mi podnosiły swoimi talentami plastycznymi. Do tej pory im z resztą zostało 🙂 A ja nigdy nie umiałam tak pięknie rysować, malować i te wszystkie takie inne te….  A potem dorosłam i dopadły mnie pewne życiowe sytuacje, które postawiły na mojej drodze fotografię. I wtedy mnie olśniło – dlaczego nie zamienić pędzla na aparat….i to wszystko w temacie 🙂
Po długich bojach słowno-intelektualnych i rzucania w siebie złowrogimi spojrzeniami doszliśmy w końcu do porozumienia, które zaowocowało nowym wyglądem naszej strony. Kto pamięta poprzednią to chyba zgodzi się ze mną, że w/w awantury na coś się przydały 🙂 Chciałam też podziękować tym kilku osobom (Wy już sami wiecie, że to o Was mowa) za to, że już wczoraj, gdy tylko mogliście zobaczyć naszą nową stronę, utwierdziliście mnie w przekonaniu, że w sumie coś tam od czasu do czasu uda man się pstryknąć dobrego….. tadaaam 🙂